KDE - jednak nie
Witam,
Dziś chciałem napisać kilka słów na temat KDE.
Czym jest KDE? Na pewno część czytelników wie. A dla
pozostałej części, to z grubsza rzecz biorąc KDE jest
środowiskiem graficznym dla Linuxa. Środowisko graficzne to takie
coś, co się klika i to działa. W Windowsie takim środowiskiem
jest Explorer, dla Linuxa jest jeszcze GNOME i kilka innych.
KDE jest jednym z najstarszych i cieszących się największą
popularnością środowisk. Dostarcza nie tylko graficzną nakładkę
na system operacyjny, ale też komplet narzędzi takich jak
przeglądarki internetowe (konquerror i rekonq), system zarządzania
informacjami osobistymi i wiele innych. Drugim, teraz popularniejszym
środowiskiem jest GNOME, które również zaczęło dostarczać inne
rzeczy jak klienta poczty (Evolution) etc..
Moja przygoda z KDE rozpoczęła się instalacją Mandrivy w roku
2002. Patrząc z dzisiejszej perspektywy byłem zupełnie nieświadomy
zagadnień związanych z komputerem. Po nieudanej instalacji modemu z
Linuxa zrezygnowałem na długi czas. KDE zrobiło na mnie bardzo
dobre wrażenie.
Po pewnym czasie zacząłem używać Ubuntu. Znaczy nie ja, bo to
jest niemożliwe - Linux wówczas nie spełniał żadnych moich
oczekiwań, ale używała moja siostra i kilka innych osób w domu.
Przeglądarka, media i dokumenty działały bardzo dobrze, a że nie
działało nic więcej wcale im nie przeszkadzało. Ubuntu było
wyposażone w GNOME. KDE, wówczas w wersji 4.1 odrzuciłem
natychmiast gdy okazało się, że trzeba co najmniej superkomputera
do płynnego odpalenia tego potwora.
Ostatniemi czasy GNOME zeszło na psy. Zamiast użytkowników na
pierwszym miejscu ustawili chore mrzonki twórców i zaserwowali
nieznośny i brzydki interfejs. O ile istnieje możliwość włączania
GNOME classic i ignorowanie tych wszystkich wodotrysków, o tyle
jestem pewny, że GNOME jest w złych rękach i nie ma przyszłości.
Najkrócej - zrezygnowałem z tego szajsu. Jeśli chodzi o Unity do
Ubuntu napiszę tyle - wstyd.
Poszukując interfejsu, który by mnie zadowolił zdecydowałem
się dać szansę KDE 4.8. Uruchomiłem Kubuntu i zacząłem
korzystać.
KDE zaskoczyło mnie pozytywnie. Wszystko działa, jest OK. O
dziwo Linux pozwolił na podkręcenie mojego procesora (A6-3420) i
właściwie niczego nie brakowało. Jedyne co wymieniłem to
przeglądarkę - korzystam z firefoxa, rekonq jest słaby.
Spróbowałem skorzystać z Kmaila i reszty - działa!
Na specjalne wyróżnienie zasługuje mnogość opcji graficznych
- wkrótce z większości programów wywaliłem ramki (zamykam przy
użyciu alt+f4). Nieco bezsensu jest motyw z wieloma ustawieniami
pulpitu - przydatne jak ślepemu telewizja.
Cóż, więc, czyżby KDE przeszło długą drogą od wersji 4.1 i
można wreszcie z niego korzystać? Czy jest dobrą alternatywą dla
GNOME?
Niestety nie. KDE nadal ma te same bolączki co niegdyś, a
poprawnie działające aplikacje to jeszcze nie powód żeby je
chwalić!
Skype. Na GNOME mamy do wyboru Skype dla Linuxa lub Pidgina. KDE
do obsługi Skype wymaga instalacji olbrzymiej ilości bibliotek,
praktycznie całego GNOMa - nienawidzę tego.
Wydajność. Cztery rdzenie, silna grafika i wreszcie działa! Ale
zdarzają się spadki wydajności i to w idiotycznych chwilach,
akurat efekty pulpitu niewiele na to wpływają. Na dodatek jeśli w
czasie włączania coś się naklika to KDE będzie miał problemy ze
stabilnością działania.
Na minus liczy się też ilość dobrze zintegrowanego z KDE
oprogramowania. Jest go naprawdę niewiele i albo trzeba korzystać z
aplikacji łaskawie dostarczonych przez deweloperów, albo trzeba
instalować olbrzymie ilości bibliotek i nie wiadomo co konkretnie
nie będzie działać.
Jeśli chodzi o oprogramowanie to jest słabo. KDE nie obsługuje
tak dobrze synchronizacji, wiele funkcji wymaga od użytkownika
dobrej znajomości tego systemu. Cały pakiet jest dosyć
upośledzony. Na potępienie zasługuje idiotyczny portfel (tak, po
to mam hasło użytkownika żeby potem wprowadzać hasło do
portfela, a na końcu pewnie i tak nie zadziała). Dragon Player
dostarczany z Kubuntu, jak i kplayer są słabe, ja używałem
smplayera i vlc.
Na plus należy dodać dobrą obsługę paska umieszczonego z
boku. Jest to wyjątek, bo zarówno GNOME, jak i inne interfejsy
raczej umieszczają i dobrze obsługują paski u góry i u dołu.
Teraz gdy monitory są panoramiczne jest to idiotycznym
marnotrawstwem.
Czego bym chciał od KDE w przyszłości? Stabilności działania
i większej prędkości. Te dwie rzeczy wystarczą. Wywalenie Kmaila,
Korganizera i reszty i zastąpienie tego produktami np. Mozilli nie
będzie stanowić problemu.
Cóż więc pozostaje, jeśli się nie chce korzystać z GNOME?
Szczerze polecam LXDE. Jest to dobry interfejs oparty częściowo na
GNOMie, bardzo szybki i stabilny. Nieco kuleje obsługa bocznych
pasków. Ponoć LXDE ostatnio rzeczywiście przegoniło w
popularności KDE.
Fakt, że GNOME podzieliło los KDE jest dowodem na to, że jak
coś jest do wszystkiego to jest do dupy. Zamiast dostarczyć dobre
środowisko programiści częstują nas super-wypasionymi kombajnami,
które się nadają tylko do wywalenia. Czym to się różni w
filozofii od Windowsa, który w swoje produkty pcha co się tylko da?
Pozbywanie się niepotrzebnych elementów jest uciążliwe i w rzeczy
samej nieskuteczne. Równocześnie twórcy zapominają o meritum
sprawy i skupiają się na nowych projektach, zapominając, że
również te stare, działające programy trzeba udoskonalać.
Marzenia o open-sourcie zdobywającym użytkowników, z którego
można korzystać i dostać dobre produkty są mrzonką. Ubuntu,
które zdawało się dobrym przykładem odnoszącego sukcesy projektu
szybko postanowiło forsować własne, chore wizje. Przyszłość
zdaje się wskazywać raczej na produkty Apple. Być może sukces
Androida i rozwój nowych projektów (system Mozilli) przyniesie
pewne zmiany na lepsze.
Bądź co bądź z KDE da się korzystać. Kilka chwil
konfiguracji odwdzięczy się efektownym i sprawnym pulpitem. Mimo
wielu wad nadal jest to lepsze niż GNOME 3 czy inne wariacje. Warto jednak przyjrzeć się bardziej niszowym
projektom, które mogą pozytywnie zaskoczyć.
Komentarze
Prześlij komentarz