Smartfon czy telefon?
Witam,
Dziś pierwszy właściwy wpis. Pierwszego wpisu chyba jeszcze
nikt nie przeczytał, mam nadzieję, że popularność przyjdzie z
czasem.
Czytelnikom ten wpis pewnie pomoże w wyborze telefonu. Da on możliwość popatrzenia na niektóre sprawy z szerzej perspektywy i, mam nadzieję, będzie interesujący nawet dla osób o znacznej wiedzy.
Zastrzeżenie – do osób, które przybędą tu w przyszłości.
Pamiętajcie, spójrzcie na datę i jeśli pewne rzeczy się
zmieniły, należy o tym pamiętać.
Tak już w temacie – ogólnie urządzenia telefoniczne można
zgrubnie podzielić na dwie kategorie: smartfony i telefony, że tak
napiszę „zwykłe”. Jak pokażę te grupy są ciekawe do
obserwacji.
Co jakiś czas każdy z nas (zakładam, że nie jesteś
ufoludkiem, Czytelniku) staje przed wyborem nowego telefonu. Powody
są przeróżne: nowy abonament, awaria starego, kradzież, kaprys
czy chęć aktualizacji sprzętu. W każdym wypadku podchodzimy do
tematu trochę inaczej np. zmieniając abonament wybieramy
„najfajniejszy” telefon za złotówkę czy „do stówy”. W
wypadku awarii lub kradzieży zadowalamy się wszystkim – używanym,
najtańszym czymkolwiek. Zaś aktualizując sprzęt
entuzjaści wybierają najdroższe modele.
Jest jednak jeszcze jeden powód dla którego kupujemy nowy
telefon – stary nie posiada pewnych funkcji czy cech, które są
nam potrzebne. Ten przypadek jest najciekawszy i najgroźniejszy dla
producentów. Co by się stało gdyby każdy kupował telefon
dokładnie pasujący do swoich wymagań, „na swoją miarę”?
Musiałoby być dużo różnych modeli, telefony zmieniano by
rzadziej („nie, ten jest dobry jeszcze, nie ma lepszego”), a
ludzie niekoniecznie płaciliby więcej.
O jakich funkcjach piszę? Dotykowym ekranie o rozdzielczości
telewizora? Czterordzeniowym procesorze 2GHz? Aluminiowej obudowie?
Oczywiście że nie, to nie są funkcje nawet! To są cechy! Tak jak
kolor włosów to cecha, tak też taktowanie procesora niekoniecznie
mówi cokolwiek o innych wlaściwościach. Funkcje to co innego i
spróbuję wypisać te ważne.
- Przenośność. Czyli w miarę mały, dopasowany do kieszeni,
lekki.
- Czas działania na baterii. Telefon musi koniecznie wytrzymać
8 godzin w pracy + 2 ewentualnie na powrót. Najlepiej jedną dobę.
Uczestnicy obozów wędrownych i pielgrzymek preferują sprzęt
wytrzymujący miesiąc.
- Wabik na laski. Tutaj telefon musi być duży – co za sens
telefonu, którego nie widać zza kufla z piwem, musi przyciągać
wzrok panienek. Musi robić wrażenie: błyszczeć, teraz koniecznie
musi mieć dotykowy ekran. Aktualnie ponoć nic tak nie przyciąga
wzroku jak jabłko na tylnej klapce – nie śmiem z tym dyskutować.
Polecane są również nowe Samsungi – dobrze leżą w kieszeni
mimo naprawdę dużych rozmiarów.
- Słuchanie muzyki. Teraz wydawałoby się oczywista funkcja.
Nigdy tak jednak nie było – ludzie woleli wydać mniej lub kupić
ładniejszy model, niż mieć wysokiej klasy dźwięk w telefonie, o
czym boleśnie przekonała się ongiś Nokia. Teraz to głównie
sprawa karty micro-SD – jej brak uniemożliwi
przechowywanie większej ilości utworów.
- Oglądanie filmów. Ach te częste podróże pociągiem...
Tak na serio opcja mocno przereklamowana. Telefon musi to mieć w
specyfikacji, ale gdy ktoś jeździ autem nie ogląda, w pociągu
nikt nie jeździ, a w domu ogląda na TV. Opcja w rzeczywistości do
łóżka dla młodzieży o dobrym wzroku i bez własnego laptopa.
- Czytanie e-booków. Książka w tramwaju czy pociągu? Niezły
pomysł – mniej problemów niż przy filmie, a zabawy więcej.
- Synchronizacja. Ciekawe, mało kto to rozumie w ogóle. Masz
kontakty wszędzie – na mailu, w telefonie, na komputerze, na
telewizorze – wszędzie te same. Kolega zmienia maila – dodajesz
w telefonie, natychmiast poprawia się wszędzie. Nienawidzisz
byłego chłopaka? Kasujesz jego numer tylko raz! Kalendarz – to
samo przecież. Czemu ludzie z tej synchronizacji nie korzystają?
- Obsługa maili, internetu. Do niedawna mrzonka przeznaczona dla
biznesmenów – wraz ze spopularyzowaniem telefonów z wi-fi, a od
niedawna taniego mobilnego internetu w abonamencie staje się to
ważnym punktem.
- Obsługa dokumentów. Czytanie, pisanie. Ważne, bo można
wrzucić notatki i powtarzać tuż przed sprawdzianem/egzaminem. W
wielu przypadkach podobnie jak z ebookami.
- Aparat fotograficzny. Niektórzy z niego korzystają, bo
lubią cykać fotki i mieć ich pełne dyski. Inni po prostu mają,
bo nic nie robi takiego wrażenia jak „mam dwanaście
MEGApikseli”. Jest jeszcze pewna grupa, która kopiuje aparatem
notatki – oni czasem nawet wiedzą co to jest „autofocus”. Dla
mnie kompletnie nie ma znaczenia, wolałbym sprzęt tańszy o stówkę
niż z aparatem, choćby najlepszym.
- Wytrzymałość. Z telefonem nigdy nie ma problemów dopóki
się nie zaczną. Właściwie ten parametr jest niemierzalny w żaden
sposób, przecież nikt w salonie nie weźmie telefonu i nie ciśnie
nim o podłogę żeby sprawdzić „pękalność”. Wskazówkami są
takie rzeczy jak szkło Gorilla Glass – nie rysuje się,
spasowanie elementów, zabezpieczenia wtyków USB, słuchawek czy
ładowarki. Niektóre telefony mają specjalne informacje o
wodoszczelności i pyłoszczelności.
- Cena. Nie tłumaczę. Zauważę, że przy abonamencie 200zł
ma najmniejsze znaczenie, a przy pre-paid kluczowe.
- Jakość rozmów. Zapominamy o tym, a potem trzaski i szumy
powodują, że drzemy się w tramwaju jak głupki, a ludzie
patrzą... Tutaj także znaczenie ma zasięg.
- Inne. Kalkulator naukowy. Nagrywanie rozmów. Gry. Nawigacja.
Każdy ma coś specjalnego, co jest mu potrzebne i nie da się tego
ująć. Ja bym tu także wpisał aparat, ale to teraz takie ważne...
Teraz popatrzmy na te dwie grupy – smartfony i telefony „zwykłe”
i popatrzmy przez pryzmat tych ważnych cech. Cóż zauważymy?
W wielu punktach lepiej nabyć po prostu najtańszy telefon
ulubionej marki. Telefony są zdecydowanie tańsze i mniejsze od
smartfonów, duuuużo dłużej trzymają na baterii (te współczesne
wytrzymują po kilka tygodni) oraz można zapomnieć o awariach –
jak się zepsuje kupi się drugi.
Co w takim razie zresztą punktów? Czyżby tam niepodzielnie
królowały smartfony? No więc jedźmy!
Punkt 3. Zdecydowane zwycięstwo smartfonów. Wszystko jest lepsze
do pokazania na pierwszej randce niż Nokia 3310, a naprawdę wieloma
rzeczami można się popisać.
Punkt 4. Muzyka. Zdecydowane zwycięstwo…. telefonów! Jak to?
Co się stało, kiedy? No proste. Teoretycznie jakość muzyki w
telefonie droższym powinna być lepsza. W praktyce to bardzo mocno
zależy, a największy wpływ mają słuchawki. Do słuchania muzyki
najlepsze są Nokie – melomani spokojnie mogą odstawić popularne empetrójki. Za to telefony mają sloty na karty mikro-SD. Daje to
możliwość przechowywania dowolnej ilości muzyki przy sobie –
ostatecznie kartę można wyjąć i zamienić z inną, na której są
kolejne utwory. Niektóre smartfony (japko!!!) w ogole nie mają
takich slotów!
Punkt 5. Wideo. Zwycięstwo smartfonów. Z jednym dużym „ALE”.
Tych smartfonów o rozdzielczościach panoramicznych i dużych. Nie
ma jakiejś kosmicznej różnicy między oglądaniem filmu na Nokii
5310 o rozdzielczości 320*240 pikseli – robiłem kiedyś takie
coś, a Samsungiem 5700 o rozdzielczości 480*320. Tak czy siak nic
nie widać, a akcję rozpoznaje się za pomocą głosów. Minimum
jest Nokiowe 360*640 z Symbiana^3, kinomaniakom polecam szukania
smartfonów od 480*800.
Punkt 6. Ebooki można czytać na zwykłych telefonach, ale trzeba
je zapisać w odpowiednim pliku. Na Nokii 3510, na której najwięcej
przeczytałem, wystarczał format .rtf, wiersze się zawijały i było
nieźle. Najłatwiej tego dokonać korzystając z książek ogólnie
dostępnych, należących do dziedzictwa kulturowego (70 lat po
śmierci autora) lub nielegalnych wersji. Chcąc korzystać z
legalnych aplikacji sklepowych i innych trzeba zaopatrzyć się w
smartfona. Podobnie z pdf-ami – musi być smartfon. Zauważę
jeszcze raz – smartfon o niskiej rozdzielczości to szajs, a nie
smartfon i książki równie dobrze można czytać na telefonie.
Rozdzielczość 240*400, 240*320, nawet 320*480 są niewystarczające
do komfortowego czytania pdfów i trzeba korzystać tak jak na
telefonach.
Punkt 7. Pewnie myślicie że smartfony? A tu psikus. Wszystko
zależy od użytkownika. od pewnego czasu nawet telefony z niskiej półki
obsługują doskonały protokołów synchronizacji – syncml. Z
łatwością można synchronizować kontakty i kalendarz z Gmailem,
czy klientami pocztowymi jak Thunderbird nawet z Nokii 113! Aplikacje
od producentów, za pomocą których można wiele zrobić niestety
działają głównie pod Windowsem i Mac'iem, więc chcąc korzystać
z innych systemów jest się ograniczonym do syncml. Należy jednak
pamiętać, że np. najtańsza z nowych, Nokia 101 nie ma syncml! Jak
dla mnie byłby pełen remis dla obu stron, gdyby nie to, że np.
Yahoo postanowiło zamknąć serwer syncml i od listopada
synchronizacja będzie dostępna praktycznie tylko przez aplikacje
dla Androida, Blackberry i Iphona. Yahoo wiele u mnie straciło tą
decyzją, niestety właśnie z powodu idiotyzmu takich portali muszę
przyznać pewną wyższość smartfonom.
Punkt 8. Nowe telefony wiele umieją. Niestety brak Wi-Fi,
szybkiego internetu, mały ekran i problemy z przeglądarkami
powodują, że trzeba uznać wyższość smartfonów.
Punkt 9. Dokumenty. Klęska wszystkich. Niby na smartfonach można
czytać dokumenty – niestety za czytanie już dostały punkt w
e-bookach, nie będę się powtarzał. Edycja jest niesamowicie
uciążliwa w każdym przypadku, opcji niewiele, programy drogie i
niedostosowane do interfejsów telefonowych. Każdy dokument trzeba
sprawdzić na komputerze, niezależnie czy stworzony w notatniku na
telefonie czy w Quickoffice'ie na Symbianie. Czekam na poprawienie
się sytuacji – ofensywa Windowsa w sprzęt mobilny może poprawić
sytuację.
Punkt 10. Aparat – Smartfony. Trzeba uważać, żeby był ten
autofocus, czasem jest i w telefonach. Nie przepadam za
fotografowaniem i dla mnie to zbędny bajer, więc koniec w temacie.
Punkt 11. Wytrzymałość. Telefony. Po pierwsze nie żal jak się
zepsuje. Po drugie mały i lekki telefon upuszczony z 2 metrów jak
spadnie to nic się nie stanie. Cięższy i większy smartfon, mający
duży szklany ekran zawsze znajdzie sposób na pozbawienie nas
wyświetlacza.
Punkt 12. Cena. Telefony. Sensowne smartfony (min. 480*800 pikseli
rozdzielczości) to 500 zł. Za tę kwotę można mieć 3 Nokie 113 z
3 kartami mikroSD i przesyłką.
Punkt 13. Rozmowy. Telefony – zdarza się, że inżynierowie
projektując smartfona zapomną o czymś ważnym i jakość rozmów
jest fatalna. Po drugie mają z reguły lepszy zasięg, niż podatne
na „uścisk dłoni” smartfony, gdzie części metalowe powodują
powstanie puszki Faradaya i antena może nie działać. Tak było
przecież nawet w Iphone 3.
Punkt 14. Z grubsza rzecz biorąc na smartfony jest więcej
ciekawych rzeczy niż na zapomniane telefony, więc tutaj
pierwszeństwo w mnogości wielorakich aplikacji i rozszerzeń należy
się smartfonom.
Przeprowadziłem państwa przez proces myślowy, w którym
porównałem smartfony i telefony. Pominąłem świadomie jedną
rzecz, mianowicie definicję smartfona, zdając się tutaj na Waszą
intuicję i zrozumienie. Jeśli pominąłem jakieś inne ważne
rzeczy można skomentować.
Teraz postaram się wyciągnąć wnioski.
Wraz z nastaniem ery smartfonów wielu analityków wróżyło
telefonom zupełny zanik. Smartfony miały dzielić w praktyczny
sposób funkcje komputera i telefonu umożliwiając komfortowe
wykonywanie pracy w każdym miejscu mając ze sobę tylko jedno
urządzenie.
Rozwój pokazuje zupełnie co innego – drogi telefonów i
smartfonów rozeszły się, jakbym miał oceniać to właśnie
telefony bardziej zagrażają pozycji smartfonów poprzez ciągłe
udoskonalanie i rozszerzanie wachlarza udostępnianych funkcji.
Najprawdopodobniej nie odzyskają rynku, ponieważ za smartfonami
idzie poteżna machina markteingowa, która wielu przekonuje nim
zdadzą sobie sprawę, że właśnie wydali dużą kwotę na cienkie
urządzenie pełne tajemniczych bajerów, od których głowa boli.
Nie powstał jeszcze żaden smartfon, który realnie potrafiłby
zagrozić telefonom na ich podwórku – czas działania na baterii
jest wielokrotnie krótszy, żadne technologie nie umożliwiły
jeszcze realnego zmniejszenia rozmiaru, za to liczne wpadki w
podstawowych funkcjach takich jak telefonowanie świadczą o tym, że
jeszcze długa droga do ideału.
Jeszcze warto zauważyć, że są wyraźne widełki. Tani telefon
z synchronizacją, akceptowalną jakoścą dźwięku na słuchawkach,
wszystkim co trzeba i miesiącem na baterii kosztuje ok. 150 zł.
(Nokia C1-01, 111, Samsung E2120). Z kolei najtanszy smartfon
pozwalajacy na w miarę komfortowe oglądania filmów i przeglądanie
internetu (wi-fi) kosztuje 470 zł – Nokia C5 (360*640 pikseli) lub
600 zł - Huawei Ideos X5 U8800 (480*800 pikseli). Trzy razy więcej
za rzeczy których nie potrzebujemy, za to słaby czas na baterii? No
może niekoniecznie!
Dodam, że 150zł za telefon nie wyklucza zakupu taniego tableta,
który w wielu wypadkach okaże się dużo lepszy niż smartfon.
Jeśli stoisz przed wyborem nowego telefonu, rozważ i pomyśl, co
tak naprawdę jest Ci potrzebne. Czy oglądasz filmy i korzystasz z
nawigacji GPS? Jeśli tak i nie przerażają Cię ceny tych urządzeń
weź smartfona, ale z rozdzielczością co najmniej 480*800. Słuchasz
dużo muzyki, a z zaawansowanych aplikacji to grałeś kiedyś w węża
jeszcze dawno temu? Spokojnie kup telefon za mniej niż 200 zł,
resztę pieniędzy możesz przenaczyć na dobre słuchawki, karty
mikro-SD czy prezent dla rodziców lub ukochanej/go. Ale pamiętajcie żeby brać atrapę Iphone'a na imprezy!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzy słyszeliście już o Apple SE 3? Interesujecie się mocno taką technologią i tym, co można znaleźć w ofertach? Jeśli tak, to koniecznie wejdźcie sobie na stronę https://www.extratimeout.com/pl/technika/iphone-se-3-czego-mozemy-sie-spodziewac.html . Tam o Apple SE 3 znajdziecie sobie szczegółowe informacje.
OdpowiedzUsuń